Lipiec
2011
Nareszcie
wakacje! Dawno nie oczekiwałam tego okresu w roku jak teraz.
Wolność, swoboda, zabawa ! Mogę robić co chcę, kiedy chcę i ile
chcę! Codzienne spacerki po okolicy do parku, na basen. Wyjeżdżanie
nad jezioro, opalanie się. Pełen luz i fun. Z Sophie często robimy
sobie obozowe biwaki w ogródku czy nocujemy u siebie nawzajem. Po
prostu kocham to ! Staramy się też zabierać Kordka ze sobą, żeby
nie był samotny. Tatuś stanowczo za dużo czasu spędza z Jay.
Widziałam się z nią niejednokrotnie i powiem szczerze, że nawet
ją polubiłam. Chociaż dalej uważam, że to za wcześnie na
`macochę`. Moim zdaniem to w ogóle nie powinno mieć miejsca, ale
życie toczy się dalej. Nie możemy przegapić żadnej okazji do
szczęścia. Tak jak w fotografii. Należy uchwycić każdy moment,
ponieważ nigdy nie wiemy kiedy dziecko się uśmiechnie czy motyl
wzniesie się ku przestworzom i zniknie nam z oczu.
Zawsze oczekiwałam na
wakacje. Był to jedyny moment kiedy mogłam się schować w pokoju i
być po prostu sobą. Zanurzyć się w krainie własnych marzeń bez
myślenia co czeka mnie następnego dnia. W szkole ze znajomymi nigdy
nie miałam łatwo, więc to był czas odpoczynku nie tylko
fizycznego ale i psychicznego.
W sierpniu nadszedł czas
małych zmian w naszym życiu.
- Chciałbym
abyście pojechali ze mną do Londynu, do domu Jay. Spędzilibyśmy
jeden dzień z nimi. Poznacie jej syna. Zwiedzicie miasto. Co o tym
myślicie?
- Londyn?!
Tak tak tak tak !!
- Hahaha
wiedziałem, że się ucieszysz synku. A ty słońce?
- No
dobrze raz mogę się poświecić.
Nie
chcę jechać. Doskonale zdaję sobie sprawę, że na pewno nie
polubię się z jej synem. Nigdy nie byłam w centrum zainteresowania
chłopaków. Nie to żebym była brzydka jak noc czy śmierdziała.
Po prostu sprawiam wrażenie niedostępnej i strasznie nieśmiałej.
To nie jest do końca prawdą. Kocham zabawę, uwielbiam śmiech i
ryzyko. Tylko problemem jest to, że potrzebuję kopa do odwagi.
Kiedy mam ludzi, którzy są godni zaufania, pokazują, ze jestem dla
nich ważna i nigdy mnie nie zostawią – ja mogę z nimi konie
kraść.
Londyn
– piękne, duże miasto, stolica Anglii. Zawsze moim marzeniem było
zwiedzić to cudowne miasto. Moim i mamy. Ona kochała wszystko co
jest związane z Londynem. Kupowała pamiątki przez internet,
wiedziała po prostu wszystko o nim. Całą historię, kulturę i
obyczaje. To też jest powodem dlaczego nie chcę tam jechać. Będę
czuła się strasznie nieswojo wiedząc, że właśnie spełniam jej
marzenie.
Tydzień później zawitałam
do Londynu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zaniemówiłam. Było to
coś nieprawdopodobnego. Jakbym przeniosła się w inną przestrzeń,
inny wiek. Wszystko takie nowoczesne, piękne. Zupełnie inna
mentalność ludzka. Każdy miał swój własny styl, którego nikt
nie komentował, przechodził obok bez większego odzewu. Wszędzie
wisiały banery, plakaty mówiące o najbliższym koncercie super
gwiazdy czy o premierze najnowszego filmu akcji. Zupełnie inny
świat.
Taxówką dojechaliśmy na
początek centrum miasta, gdzie znajdowała się dzielnica domków
jednorodzinnych. Przez całą drogę nie mogłam trzeźwo myśleć.
Żałowałam, że nie wzięłam żadnych tabletek uspokajających.
Tato cały czas próbował mnie i brata zagadać, opowiedzieć jacy
to wspaniali ludzie. Ze względu na Kordka słuchałam i wierzyłam w
to, że będzie dobrze.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak, tak wiem, miał być dawno, ale jest teraz. Przepraszam, że krótki i nudny, ale nie mam pomysłu. Tzn mam ale nie umiem jeszcze go dobrac dobrze w słowa. Mam nadzieję, że komuś, chociaż jednej osobie się spodoba.
Piszcie co myślicie, szczerze :)
Pozdrawiam i również zapraszam na another-world-with-you.blogspot.com