Odwiedziny

sobota, 29 grudnia 2012

Chapter 3: `Londyn?! Tak tak tak tak !!`




Lipiec 2011

Nareszcie wakacje! Dawno nie oczekiwałam tego okresu w roku jak teraz. Wolność, swoboda, zabawa ! Mogę robić co chcę, kiedy chcę i ile chcę! Codzienne spacerki po okolicy do parku, na basen. Wyjeżdżanie nad jezioro, opalanie się. Pełen luz i fun. Z Sophie często robimy sobie obozowe biwaki w ogródku czy nocujemy u siebie nawzajem. Po prostu kocham to ! Staramy się też zabierać Kordka ze sobą, żeby nie był samotny. Tatuś stanowczo za dużo czasu spędza z Jay. Widziałam się z nią niejednokrotnie i powiem szczerze, że nawet ją polubiłam. Chociaż dalej uważam, że to za wcześnie na `macochę`. Moim zdaniem to w ogóle nie powinno mieć miejsca, ale życie toczy się dalej. Nie możemy przegapić żadnej okazji do szczęścia. Tak jak w fotografii. Należy uchwycić każdy moment, ponieważ nigdy nie wiemy kiedy dziecko się uśmiechnie czy motyl wzniesie się ku przestworzom i zniknie nam z oczu.

Zawsze oczekiwałam na wakacje. Był to jedyny moment kiedy mogłam się schować w pokoju i być po prostu sobą. Zanurzyć się w krainie własnych marzeń bez myślenia co czeka mnie następnego dnia. W szkole ze znajomymi nigdy nie miałam łatwo, więc to był czas odpoczynku nie tylko fizycznego ale i psychicznego.
W sierpniu nadszedł czas małych zmian w naszym życiu.

Chciałbym abyście pojechali ze mną do Londynu, do domu Jay. Spędzilibyśmy jeden dzień z nimi. Poznacie jej syna. Zwiedzicie miasto. Co o tym myślicie?
- Londyn?! Tak tak tak tak !!
- Hahaha wiedziałem, że się ucieszysz synku. A ty słońce?
- No dobrze raz mogę się poświecić.

Nie chcę jechać. Doskonale zdaję sobie sprawę, że na pewno nie polubię się z jej synem. Nigdy nie byłam w centrum zainteresowania chłopaków. Nie to żebym była brzydka jak noc czy śmierdziała. Po prostu sprawiam wrażenie niedostępnej i strasznie nieśmiałej. To nie jest do końca prawdą. Kocham zabawę, uwielbiam śmiech i ryzyko. Tylko problemem jest to, że potrzebuję kopa do odwagi. Kiedy mam ludzi, którzy są godni zaufania, pokazują, ze jestem dla nich ważna i nigdy mnie nie zostawią – ja mogę z nimi konie kraść.
Londyn – piękne, duże miasto, stolica Anglii. Zawsze moim marzeniem było zwiedzić to cudowne miasto. Moim i mamy. Ona kochała wszystko co jest związane z Londynem. Kupowała pamiątki przez internet, wiedziała po prostu wszystko o nim. Całą historię, kulturę i obyczaje. To też jest powodem dlaczego nie chcę tam jechać. Będę czuła się strasznie nieswojo wiedząc, że właśnie spełniam jej marzenie.

Tydzień później zawitałam do Londynu. Kiedy dojechaliśmy na miejsce zaniemówiłam. Było to coś nieprawdopodobnego. Jakbym przeniosła się w inną przestrzeń, inny wiek. Wszystko takie nowoczesne, piękne. Zupełnie inna mentalność ludzka. Każdy miał swój własny styl, którego nikt nie komentował, przechodził obok bez większego odzewu. Wszędzie wisiały banery, plakaty mówiące o najbliższym koncercie super gwiazdy czy o premierze najnowszego filmu akcji. Zupełnie inny świat.
Taxówką dojechaliśmy na początek centrum miasta, gdzie znajdowała się dzielnica domków jednorodzinnych. Przez całą drogę nie mogłam trzeźwo myśleć. Żałowałam, że nie wzięłam żadnych tabletek uspokajających. Tato cały czas próbował mnie i brata zagadać, opowiedzieć jacy to wspaniali ludzie. Ze względu na Kordka słuchałam i wierzyłam w to, że będzie dobrze.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Tak, tak wiem, miał być dawno, ale jest teraz. Przepraszam, że krótki i nudny, ale nie mam pomysłu. Tzn mam ale nie umiem jeszcze go dobrac dobrze w słowa. Mam nadzieję, że komuś, chociaż jednej osobie się spodoba. 
Piszcie co myślicie, szczerze :)
Pozdrawiam i również zapraszam na another-world-with-you.blogspot.com 

wtorek, 4 grudnia 2012

:)

Przepraszam.
Wiem, że dawno nic nie dodałam, ale nie wiem czy to ma jeszcze jakiś sens.
Po prostu miałam pomysł na nową historię i ona chyba mnie przerosła.
Ale obiecuję dodać przynajmniej jeden rozdział. Może ktoś będzie to jeszcze czytał:)
Polecajcie bloga znajomym, znajomym znajomego, znajomym znajomym znajomego i CHUDEMU :D
Mam teraz trochę inny pomysł na bloga, mam nadzieję, że się wam spodoba :)
Jeszcze raz przepraszam ale za niedługo będziecie mieli co czytać :)

Zapraszam na another-world-with-you.blogspot.com :)

niedziela, 21 października 2012

Chapter 2 : "Przemyśl to, proszę."


Chapter 2 

21.05.2011

Piękny, ciepły dzień. Słonko świeci, ptaszki śpiewają, trawka się zieleni. `Znajomi` ze szkoły siedzą w domach i cieszą się towarzystwem swoich rodziców. Wręczają przeróżne prezenty, począwszy od bombonierek, po róże i inne wartościowe dla duszy upominki, swoim kochanym mamusiom. Ja również też dzień spędzam z kobietą, która dała mi życie. Nad grobem. Tak. Pierwszy raz od przeprowadzki zjawiłam się w tym miejscu. Przyjechałam, a w sumie to przyleciałam, sama z bratem, bez taty. On musiał zostać, bo miał ważne sprawy do załatwienia w Watford. W sumie cieszyłam się z tego. Wolałam sama wylewać swoje żale i smutki mamie, niż w obecności tatusia. On jest bardzo emocjonalny co wcale nie ułatwia mi życia. Wszystkim się martwi. Zawsze wie, kiedy jest mi źle. Próbuje zawsze mi pomóc. Ale ja jestem skrytą emocjonalnie dziewczyną. Nie lubię mówić o swoich uczuciach. Jednak od śmierci mamy trochę zmieniłam stosunek do tego. Jest mi trochę łatwiej pokazywać co myślę i czuję, ponieważ trudno jest cały czas ukrywać, że jest OK. Staram się jednak uśmiechać się jak najczęściej. Kordek jest mały i bardzo mu brakuje mamy. Zwłaszcza tej matczynej miłości, której mi dała więcej, a jemu niestety nie. Oczywiście chodzi mi tutaj tylko o jego wiek. Ja więcej przeżyłam chwil z mamą, całe 14 lat, on tylko 5. A dla dziecka 5 lat to jest nic.
Współczuję bardzo tacie, bo teraz ja jak i mój brat wchodzimy w okres, w którym trzeba więcej poświecić nam czasu. Jestem bądź co bądź nastolatką i mam swoje humorki. Za to Kordek dopiero co dorasta i poznaje cały świat. Staram się być dla małego taką przyszywaną mamusią. Powiem skromnie, że nawet mi wychodzi. Tylko szkoda, że sobie nie mogę pomóc. Po tych wszystkich doświadczeniach zamknęłam się w sobie i trudno mi jest zapoznać się z ludźmi. Mam wrażenie, że nikt mnie nie docenia, że nie chce mnie poznać. Ja natomiast nie jestem osobą, która lubi być w centrum uwagi i nie robi wszystkiego aby przypodobać się innym na siłę. Wolę być sobą, a przynajmniej starać się być. Nie mam zamiaru na przymus należeć do jakiejś grupki. Jestem indywidualistką. Jednak tak czy siak brakuje mi towarzystwa przyjaciół. Na szczęście mam coś co ciągle trzyma mnie przy życiu. Moje dwie niewielkie, ale zarazem wielkie pasje. Pierwszą z nich jest fotografia. Nie zajmuję się tym profesjonalnie, ani nie znam wszystkich tajników czy trików. Po prostu lubię wychodzić na dwór i robić zdjęcia zwykłym drzewom czy liściom. Kocham wszystko co jest związane z naturą. Od gór po wszelkiego rodzaju wody. Krajobrazy o zachodzącym słońcu, widok starych budowli na tle rzeki, są to błahe sprawy, ale uskrzydlające moją duszę. Odzwierciedlają dokładnie to co czuję, a późniejsze przeróbki są już czystą poezją. Dzięki temu mogę pobawić się kolorystyką czy po prostu zmienić zwykłego kwiatka w arcydzieło. Smutnego, brudnego psiaka w cieszącego się życiem stworzenia. W Polsce niejednokrotnie brałam udział w konkursach fotograficznych. Zdobyłam już pierwsze miejsce na szczeblu krajowym oraz kilka wyróżnień. Są to moje największe osiągnięcia, które czynią mnie naprawdę dumną z siebie. Robię to co kocham a inni to doceniają. To jest najważniejsze. Ale nigdy nie można się poddawać a dalej dążyć do swoich wyznaczonych celów.
Drugą moją pasją jest taniec. Ale nie jest to typowy hip-hop czy taniec towarzyski. Nie jest to nic co można by było uznać za `prawdziwą sztukę`. Oczywiście zależy kto jak na co patrzy. Dla mnie jest to zabawa, ale zarazem praca nad sobą. Sztuka? Owszem także. „Taniec zainspirowany połączeniem elementów tańców latyno-amerykańskich oraz elementów fitness'u” - tak to jest zumba. Ktoś by powiedział, że to TYLKO aerobik. Dla mnie jest to wyrażanie siebie poprzez ruch. W Polsce nie chodziłam do szkoły tańca i nie należałam do zespołu. To był po prostu klub fitness'u, gdzie ludzie robią to co kochają. Skromnie, a w sumie to nie, przyznam się, że byłam jedną z najlepszych uczestniczek na tych zajęciach. Niejednokrotnie byłam proszona o pokazanie kroków, a nawet poprowadzenie układu. Podnosiło mnie to na duchu i uszczęśliwiało.
Teraz tutaj w Watford także zapisałam się na zumbę. Ale tym razem chodzę na zajęcia, które są organizowane w szkole. Pomimo mojej nieśmiałości, tam nie boję się robić to co uwielbiam. Jedynym plusem jest to, że są to spotkania w ramach w-f. Czyli nie muszę nigdzie występować publicznie. Inne kluby w tym mieście mają organizowane występy podczas przeróżnych uroczystości. Zumba w Polsce była mniej popularna, natomiast tutaj jest cenioną sztuką. Fotografią zajmuje się cały czas. Nie ma dnia bym nie wyszła na dwór z aparatem w ręku i nie zrobiła chociaż jednego zdjęcia. Cieszę się, że mam jeszcze coś z dawnego życia w Polsce. Te dwie pasje pozwalają mi zapomnieć choć na chwilę o otaczającym mnie świecie i udać się w krainę wspomnień i marzeń.

Był to pełen wspomnień dzień o mnie samej. Wtedy nad grobem mamy odtworzyłam swoje całe życie. Swoje zainteresowania i zamiłowania. Siedziałam tam bite 4 godziny. Kordek natomiast spędził ten czas z rodziną. Zatrzymaliśmy się u cioci, siostry mojej mamy. Jest z nami cały czas i stara się pomagać na tyle ile może. Bardzo kocham moich bliskich, bo dzięki nim wiem, że w Polsce ciągle czekają na nas najdroższe osoby.
Pierwszy rok w Watford był dosyć ciekawy. Tato często wyjeżdżał do Londynu, ponieważ tego wymagała jego praca. Dzięki temu niczego nam nie brakowało.
Braciszek znalazł przyjaciół i nie był już tak smutny jak na początku.
Ja miałam jedną najbliższą mi koleżankę – Sophie. Więc nie narzekałam. Byłam z nią nawet w tamtym zespole szkolnym.
Owszem, początkowo było ciężko. Żadne z nas nie umiało dobrze języka angielskiego, jedynie na poziomie podstawowym. Na szczęście po pół roku udało nam się opanować go na tyle, że na spokojnie mogliśmy z Kordkiem uczyć się w szkole, a tato mógł znaleźć super pracę.

Podczas drugiego roku mieszkania w Anglii troszkę sprawy się pokomplikowały.

Chciałem wam kogoś przedstawić. Jest to Jay, moja bliska przyjaciółka.

Widok stojącego taty u nas w korytarzu z jakąś panią, totalnie zbił mnie z tropu jak i z równowagi. `Bliska przyjaciółka?!` - NO WAY !! Nie mogłam uwierzyć, że w tak krótkim czasie nasz ojczulek znalazł sobie nową `dziewczynę`. Jak mógł wymazać sobie z pamięci mamę? Dlaczego?!
Przez to wszystko miałam tysiące nocy nieprzespanych, ponieważ próbowałam zrozumieć jego tok myślenia. Także musiałam uspokajać brata, dla którego takie wieści były koszmarem.

Nie rozumiejąc już nic, któregoś dnia podeszłam do taty i porozmawiałam na TEN temat.
Wytłumacz mi jak mogłeś to zrobić?! Jak mogłeś zapomnieć o swojej żonie !
- Pati ja nie zapomniałem o mamie. Nie wiesz jak ciężko jest stracić kogoś kogo kochałeś przez parę naście lat. Ona była dla mnie wszystkim. A nagle wszystko się skończyło. Życie się skończyło, rozumiesz? Jest mi źle samemu. Gdy poznałem Jay moje nastawienie do świata się zmieniło. Zacząłem się częściej uśmiechać i cieszyć się z teraźniejszych chwil. Nie kocham jej jeszcze. Nie wiem czy pokocham. Ale wiem, że jest dla mnie bardzo ważna, dlatego chciałbym abyś mnie zrozumiała i chociaż spróbowała ją poznać. Jest naprawdę super kobietą i wie jak wychowywać osoby w twoim wieku. Ma syna o rok starszego.
- No ale co z jej mężem?
- Nie ma go. Zostawił ich samych rok temu. Również straciła kogoś, oboje stracili. Może nie na zawsze, ale jest to również wielki ból. Rozumiemy się wzajemnie. Dlatego jest ona mi tak bliska.
- Nie wiem.....
- Przemyśl to, proszę.

Może i on ma rację. Może faktycznie jest nam potrzebny ktoś kto zrozumie nasz ból. Trudno jest mi wyobrazić sobie tatę z inną kobietą, ale jeżeli go to uszczęśliwia? Poza tym powiedział, że jej nie kocha. A przecież przyjaciół można mieć. Prawda?
Szczerze mówiąc to nie chcę jej poznać. Jak na razie jest dla mnie obcą kobietą. Może z czasem coś się zmieni. 

~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że pomysł się podoba ! :)
zapraszam na mojego drugiego bloga: another-world-with-you.blogspot.com NOWY ROZDZIAŁ :)
Kto chce być informowany niech poda tt :)

środa, 17 października 2012

Chapter 1 : "Kochanie idziesz? Spóźnimy się?"


Chapter 1 : „Kochanie idziesz? Spóźnimy się.”

Od jakiś 15 minut siedzę w dużym pokoju i świdruję wzrokiem każdą ścianę, sufit i podłogę. Nawet nie wiedziałam, że pajęczyny w górnym rogu mogą być tak interesujące. Tato siedzący naprzeciwko mnie i brata, nerwowo stukał palcami o blat stołu. Nie mógł wykrztusić z siebie żadnego, nawet najmniejszego odgłosu. Miał powiedzieć nam coś bardzo ważnego, jednak nie wiedział jak to zrobić. Nie popędzałam go. Zawsze bałam się `ważnych spraw`. Zwłaszcza od dnia, kiedy mama wypowiedziała słowa: `mam raka`. Od tamtej pory unikam tych kilku wyrazów jak ognia.
Czułam narastające napięcie unoszące się w pomieszczeniu. Byłam pewna, że zaraz wszystko się wyjaśni. Złapałam powietrze i zaczęłam liczyć do trzech. Raz, dwa, trzy...
- Przeprowadzamy się pod Londyn..............Za tydzień.
Nie tego się spodziewałam. Kubek, który przed chwilą trzymałam w ręku, był już w kawałeczkach. Kakao rozlane, a szkło stłuczone.
- Jak to?!
Mój brat krzyknął po czym szybko wybiegł z domu. Nie zwracając najmniejszej uwagi na reakcję taty, od razu ruszyłam za Kordianem.
Ta, nie tylko, że mamy nazwisko po imieniu głównego bohatera dzieła Szekspira, to jeszcze mamy w rodzinie tytułowego Kordiana, dramatu Słowackiego. Każdy, dosłownie każdy kogo znam, śmiał się z mojej rodziny. No dobra, głównie to ze mnie. Przepraszam bardzo, ale czy to ja siebie tak nazwałam? W szkole koledzy przezywali mnie Julią. Szkoda tylko, że ironicznie. Nigdy nie byłam duszą towarzystwa. Z natury jestem nieśmiała, ale nie nazwałabym siebie tchórzem. Po prostu muszę znaleźć jedynie odpowiednich ludzi, z którymi będę mogła konie kraść.

Nie trudno było zgadnąć gdzie się podział mój brat. Jest jedno miejsce, do którego ja jak i on uciekamy przed czyhającym nas złem – domek na drzewie. Zaskakujące? Może i nie, ale zawsze było to miejsce azylu dla nas obojga. Pełno zabawek, jedzenia i pistoletów na wodę. Nikt nie mógł nam podskoczyć!
Wspięłam się po starych drewnianych schodach i zauważyłam kucającego chłopczyka tulącego brązowego misia. Zapomniałam już jaki on jest mały i bezbronny.
- Heeeej. Mogę?
- Oo Pati..Nie zauważyłem cię. Wchodź.
Zrobił mi miejsce obok siebie, a ja usiadłam i przytuliłam go jak najmocniej potrafiłam. Chciałam aby czuł, że kocham go równie mocno jak przedtem mama. Wtulił się w moje ramiona, a ja poczułam jak materiał robi się mokry. Kordian ma tylko 5 lat, a zmuszony jest już do przeżywania tylu zmartwień. Niczego nie jeszcze nie rozumie. Najpierw sytuacja z mamą, a teraz jeszcze doszła przeprowadzka do innego kraju, kontynentu. Nowy język, kultura, znajomi, nowe życie. Bez rodziny, która zostanie tu..w Polsce.
- Nie chcę nigdzie wyjeżdżać. Nie rozumiem..Po co to wszystko? Tu jest nasz dom..
- Kochanie ja też nie chcę. Ale wiesz, że tato chce dla nas dobrze. Wie co robi..
Przynajmniej miałam taką nadzieję. Chociaż nie wiedziałam o co chodzi, to czułam, że może to i dobrze nam zrobi. Minęło pół roku od śmierci mamy i dla żadnego z nas nie był to pełen sukcesów okres. Tato się załamał i długo nie mógł się pozbierać. Na szczęście pracował, więc niczego nam nie brakowało. Miałam wrażenie, że dzięki mnie i Kordkowi tak dobrze się trzymał. Staraliśmy nie pokazywać mu tak bardzo jak nam brakuje naszej rodzicielki. A to że każde z nas płakało w poduszkę w swoim pokoju to była inna kwestia. Najważniejsze było tylko to, aby udawać, że jest ok.
W szkole cały czas miałam pod górkę. Z moją przyjaciółką Wiktorią zawsze trzymałyśmy się z boku. Nie lubiłyśmy rozgłosu, ani sztucznych zachowań, aby każdemu się przypodobać. Miałyśmy swoje kredki i pisaki. Taki mały świat, któremu nikomu za żadne skarby nie chciałyśmy oddać. Docinki i głupie żarty były na porządku dziennym. Miałam na to wszystko wytegowane, ale za każdym razem bolało. A ludziom dawało ogromną satysfakcję.

Minęły cztery lata od tamtego dnia, kiedy dowiedziałam się, że muszę zamieszkać w Watford. Chociaż sporo czasu spędziłam już w tej angielskiej miejscowości, cały czas wracam myślami do przeszłości. Czy się cieszę z tego co się wydarzyło przez ten szmat czasu? Trudno powiedzieć. Wiele przeżyłam. Ja, mój brat, tato, dziewczyny i chłopcy. Moje życie wygląda zupełnie inaczej niż na początku. Teraz już nie mieszkam pod Londynem, a w jego centrum. Nie jestem szarą myszką, a znaną kobietą na skalę światową. Czy zrobiłam wiele by tak się stało? Nie. Moja kariera rozpoczęła się jeszcze w Polsce. Ale czy byłam tego świadoma? Skądże, bo niby skąd. Były chwile lepsze i gorsze. Najpierw zyskałam wiele, potem jednocześnie straciłam i znów zyskałam. Ale to było już zupełnie co innego. Może i dobrze się stało, tak jak się stało. Zrozumiałam wiele i cieszę się z takiego potoku wydarzeń. Teraz mam wszystko czego od zawsze pragnęłam. A zaczęło się od zwykłych słów : Wyjeżdżamy do Anglii.

- Kochanie idziesz? Spóźnimy się.
- Tak skarbie już idę.

P.S. Na tym historia się nie kończy, a rodzi się na nowo. Często wracam do przeszłości i wydarzeń, które zmieniły całe moje życie. Sądzę, że jeżeli uzbroisz się w cierpliwość, zrozumiesz dlaczego jestem tu gdzie jestem.

niedziela, 14 października 2012

Prolog


Prolog

  • Dnia 9 lipca 2010 roku odeszła od nas Marianna Romeo. W wyniku cierpienia z powodowanego 2 – letnią chorobą udała się w krainę wiecznego szczęścia. Miejmy nadzieję, że teraz odpocznie i będzie trzymała w swojej opiece męża, dzieci i całą rodzinę, którą pozostawiła w świecie żywych.


Kolejne charakterystyczne dźwięki odbijającej się ziemi o trumnę. Nie były to jedyne odgłosy, które słyszałam. Ciągły szloch i płacz zgromadzonych ludzi zgromadzonych dookoła księdza, doprowadzały mnie do obłędu. Stawały się echem w mojej głowie, nie do wytrzymania. Chwila, podczas której mężczyzna odmawiał modlitwę nad trumną w głębokim dole, dłużyła mi się okropnie. Dziura niestety powoli przestawała być już dziurą. Teraz w tamtym miejscu była jedynie wielka kupa czarnej, ciężkiej ziemi. Wszystko się skończyło. Życie się skończyło. 

sobota, 13 października 2012

Bohaterowie

Witam:)
Może ktoś mnie kojarzy z bloga another-world-with-you.blogspot.com jak nie to zapraszam do poczytania mojej pierwszej historii, która dalej się ciągnie.

Postanowiłam rozpocząć nowe opowiadanie, z inną historią, bohaterami.
Mam nadzieję, że wam się spodoba. :)

BOHATEROWIE 


Patrycja Romeo 16 lat
`Może i nie jestem idealna i nigdy nie będę, ale mam przy sobie coś co trzyma mnie przy i tak marnym życiu: taniec i fotografia..
Mówią na mnie JULIA..no bo mam na nazwisko ROMEO...
Ale mi daleko do Julii z utworu Szekspira..`








Niall Horan 17 lat
` "Chłopiec z gitarą byłby dla mnie parą..." Mogłyby już te dziewczyny przestać w kółko to śpiewać. I co z tego, że umiem i kocham grac na tym instrumencie, jak one kochają mnie tylko za to, że jestem `popularny`. Ale nie znają mnie tak naprawdę.. A mogłyby chociaż spróbować..Jestem fajny prawda?..`










Harry Styles 16 lat
` "- Masz śliczne włosy, oczy i figurę..Cała jesteś piękna. :)
  - Oh Harry zamknij się wreszcie! NIE BĘDĘ Z TOBĄ CHODZIŁA!!
  - Jeszcze wrócisz do mnie..:D"
Mam świetne włosy, uśmiech i te cuuudne dołeczki ..Nie to, żebym sam tak mówił. To tylko jeden ze zdań powtarzanych przez dziewczyny i wykorzystuję to :d
Może i jestem nazywany kobieciarzem, ale mnie to nie przeszkadza. Chyba nie jest w tym nic dziwnego, że podobają mi się kobiety, czyż nie? ` 










Louis Tomlinson i Eleanor Calder 17 lat
` "- Wiem, ze jest ci ciężko, ale będę z tobą na zawsze, rozumiesz? Teraz i nawet gdy będziesz tym swoim piosenkarzem haha :P
    - Dziękuję ci kochanie. Alee co to za śmiech? Nigdy nie powiedziałem, że będę piosenkarzem..no chyba, że tylko dla ciebie :*"` 









Jessica Rose 16 lat
`Róża, róża, róża...cieszę się, że mam tak piękne nazwisko, ale jakby jeszcze odzwierciedlało moje wnętrze. Jedynie pasuje do moich włosów. Mimo mojego odważnego koloru włosów i makijażu nie ma we mnie nic nadzwyczajnego..Może zapiszę się na jakiś taniec brazylijski?`













Zayn Malik 17 lat
` " - Zayn Malik Madam..:)
     - Och jak zwykle czarujący..."
Może i czarujący, ale zwariowany i nie obliczalny. Ale grzeczny, żeby nie było.
Mój największy sukces? To że wam takich 4 krejzolów wokół siebie. 
WE WILL WIN EVERYTHING WE WANT ! `












Liam Payne 17 lat
` " - Mamusiu, ale ja nie wyjdę na scenę i nie zaśpiewam! Ja się boję.."
Liam mając 7 lat tak by powiedział......
Niestety mu to pozostało..
Ale za to mam wspaniałych przyjaciół, z którymi spełniam swoje marzenia..KOSZYKÓWKA :D...ale czy to moje marzenie? `















Maja Zawadzka 16 lat
 ` Czy jestem nieśmiała? - tak
    Czy mam przyjaciół? - nie
    Czy mam w sobie coś wartościowego? - z pewnością tak, ale czy ktoś spojrzałby na taką szarą myszkę? Chcę mieć chociaż przyjaciółkę..`









Kordian Romeo 7 lat
` " - To znaczy, że zostałem sam? 
     - Nie słońce, masz mnie, tatę i.....mamę.."
Niby tak, ale co teraz? Boję się...."















To są wszyscy najważniejsi bohaterowie, którzy pojawią się w opowiadaniu. Jednak kolejność postaci nie świadczy zawsze o jego `ważności` w historii. Nie każdy z nich będzie miał wiele epizodów. 

P.S. Dane co do wieku są zmyślone na potrzeby opowiadania :)